Dlaczego wznawiam „Nie śmieci”, skoro nie zajmuję się już odpadami?

nie śmieci książka

Przez 7 lat byłam Babką od śmieci, prowadziłam bloga nanowosmieci.pl, edukowałam o zero waste, less waste — o tym, jak ograniczać, segregować odpady i dawać im drugie życie. W 2019 roku w modelu selfpublishing wypuściłam „Nie śmieci”. Pięć lat później, gdy zawodowo podejmuję zupełnie inne tematy, wznowiłam tę książkę: zaktualizowałam treść, opatrzyłam nową okładką i wypuściłam w świat. Po co?

Zamów książkę w wersji papierowej
Wolisz wersję elektroniczną: PDF, epub i mobi?

To nagranie szczególnie polecam osobom, które:

  • prowadzą własną działalność i szukają dodatkowych źródeł finansowania i pomysłów na dywersyfikację dochodu;
  • myślą o wydaniu własnej książki, ale nie wiedzą, jak się do tego zabrać;
  • od dawna obserwują moją twórczość internetową i są ciekawe, jak wyglądają kulisy.

Nagranie możesz obejrzeć/odsłuchać, klikając czerwony przycisk play” na miniaturze poniżej, lub przeczytać transkrypcję tekstową pod spodem.

Jeśli podoba Ci się ten materiał, możesz wesprzeć mnie dobrowolną wpłatą w serwisie Buycoffee i tym samym dołożyć cegiełkę do powstania kolejnych publikacji.

Kilka dni temu w mediach społecznościowych zapytałam, czy chcecie się dowiedzieć, dlaczego ponownie wydaję „Nie śmieci”, skoro temat odpadów zamknęłam 1,5 roku temu i już nie prowadzę aktywnej edukacji zero waste’owej. Na „TAK” było 100% głosów! Zapnijcie pasy, opowiem Wam o swoich powodach!

Niech żyje książka!

Ze wszystkich moich książek i e-booków, których jestem autorką i współautorką, to właśnie z „Nie śmieci” jestem (póki co!) najbardziej dumna. To jest publikacja, w którą włożyłam ogrom energii i czasu, swojej dociekliwości i dziecięcej ciekawości. Byłam ogromnie ciekawa, jak wygląda świat po tej drugiej stronie kosza. I miałam w sobie ogromną chęć, aby ten świat przybliżyć czytelnikom.

Pomysł narodził się po założeniu przeze mnie w 2015 roku bloga nanowosmieci.pl (o tym, z jakich doświadczeń życiowych zrodził się blog, przeczytasz tutaj). W tym czasie na naszych osiedlach zaczynały się pojawiać pojemniki do segregacji – najpierw trzy, potem pięć. A jednocześnie mieszkańcy zostali pozostawieni z segregacją sami sobie i kompletnie nie wiedzieli, do którego kosza, jakie opakowanie wrzucić. Mając doświadczenie dziennikarskie, zaczęłam drążyć. Szukać, pytać, zaglądać za kulisy i dążyć do otrzymania odpowiedzi na pytania: jak segregować, gdzie wyrzucić i co z tym wszystkim dzieje się dalej.

I tak zaczęłam zbierać materiały do „Nie śmieci”. Przez 2 lata jeździłam po całej Polsce, odwiedzałam kompostownie, sortownie, składowiska, spalarnie odpadów, zakłady, które przetwarzają surowce. Po drodze wydarzyło się bardzo dużo historii – ostatni rozdział książki czyta się wręcz jak thriller. 🙂

Bo ja też umiem i lubię opowiadać historie. Opowiedziałam więc historię o naszych śmieciach w sposób barwny i wciągający. Jeśli ktoś myślał, że „Nie śmieci” jest zbiorem suchych faktów i wymądrzania się, to się mocno pomylił.

Nietypowe połączenie w „Nie śmieci”

„Nie śmieci” pisałam z jednej strony jako dawna reportarka, dziennikarka, która docieka faktów, a potem wyplata z nich historię. Z drugiej zaś, byłam autorką bloga i tworzyłam treści stricte poradnikowe: w jaki sposób zmieścić w mieszkaniu 5 koszy do segregacji; jak dbać o ubrania, aby posłużyły dłużej itd.

Z jednej strony zwiedzałam zakłady odpadowe, do których mało kro z zewnątrz miał wtedy (a to były lata 2017-19) wstęp. To było zamknięte środowisko i mocno stabuizowana branża. O ekologii i odpadach jeszcze na co dzień się nie mówiło. A ja zaglądałam za kulisy i opisywałam w książce to, co widzę.

Z drugiej strony osobiście mocno ubolewałam nad tym, że pokolenia naszych wnuków już nie będą mogły buszować w naszych szafach i wyciągać z nich sukienki, które po 50 latach wyglądają jak nowe. Kujarzycie te ubrania z kufrów swoich babć, nie? Zależało mi na wypromowaniu jakości i opowiedzeniu, jak kupować ubrania, żeby dało się je naprawiać i z przyjemnością nosić jak najdłużej.

Dlatego „Nie śmieci” jest połączeniem reportażu z poradnikiem. Zupełnie nietypowy gatunek literatury, ale w przypadku tej książki – absolutnie uzasadniony! Taka książka raczej nie miałaby szansy w tradycyjnym wydawnictwie. A ja się uparłam i taką wydałam!

Jestem dumna, to pierwszy powód

I to jest pierwszy powód, dlaczego po 5 latach wznawiam „Nie śmieci”: jestem z tej książki szalenie dumna!

A duma idzie w parze z pewnością, że treść tej publikacji jest niesamowicie ważna społecznie!

Pierwsze i drugie wydanie (2019 i 2020 r.) rozchodziło się w obrębie mojej społeczności. Społeczności skupionej wokół bloga nanowosmieci.pl i moich mediów społecznosciowych. Książkę sprzedawałam za pośrednictwem wyłącznie jednego kanału – własnego sklepu internetowego. Natomiast bardzo mi zależało na tym, żeby książka trafiła do szerszego grona odbiorców. Osób, które mnie nie znają, ale zapoznają się z treścią „Nie śmieci” i wprowadzą ekologiczne rozwiązania do swojego życia. Ale gdy drugi nakład się wyczerpał, książka praktycznie zniknęła ze sprzedaży. Była dostępna w pojedynczych miejscach. A ja mówiłam, że kolejnego nakładu już nie planuję…

Nie śmieci książka

Kulisy selfpublishingu

Bo „Nie śmieci” wydawałam samodzielnie. I strasznie się przy tym selfpublishingu narobiłam.

Na przykład, uparłam się, że książka o ekologicznym stylu życia będzie jednocześnie najbardziej ekologiczną publikacją na rynku!

I tak było. Pierwsze i drugie wydanie powstały całkowicie z papieru z recyklingu. Użyto nietoksycznych farb drukarskich. Format tej książki – wyższy i trochę szerszy od standardowych – był sugestią Ani Teodorczyk-Twardowskiej, która zajmowała się składem, ilustracjami, okładką. Dzięki temu w drukarni ścinki papierowych arkuszy były mniejsze.

Wiecie, przez to, że książka sama w sobie była eko, jej wydanie kosztowało dużo więcej od standardowej. Pamiętam, że w pierwsze wydanie „Nie śmieci” zainwestowałam ok. 30 tys. zł ze swoich prywatnych oszczędności. Pieniądze na wydanie tej książki odkładałam przez kilka lat.

Ale chciałam, aby również wysyłka była jak najabrdziej ekologiczna. I tu popełniłam kilka błędów…

Błędy, które popełniłam

Wiedziałam, że premiera pierwszego wydania odbędzie się w grudniu 2019 roku. Wiedziałam, że ekologicznie zapakuję książki i wyślę do osób, które kupiły w przedsprzedaży. Ale nie nie zmieściło mi się w wyobraźni, jak będzie wyglądała ta masa książek, która przyjedzie do mojego mieszkania, oraz jak ja to wszystko spakuję sama. Kompletnie to pominęłam w swojej głowie. I teraz wyobraźcie sobie sytuację, że 11 albo 13 grudnia przyjechał do mnie transport z drukarni, z wydrukowanym pierwszym nakładem 1000 egzemplarzy. Dzwoni kurier z dołu, że mam wyjść i odebrać te książki. Mieszkałam w 49-metrowym mieszkaniu, na 7. piętrze w bloku z wielkiej płyty. A w samochodzie dwie palety ze stosami książek wyższymi ode mnie. Z łączną wagą około tony…

Wniesienie tego wszystkiego na górę, upchnięcie tego tysiąca egzemplarzy gdzieś tam w pokoju… Koszmar. Ale najgorsze dopiero było przede mną. Ponad połowę nakładu (tyle poszło w przedsprzedaży) musiałam spakować i wysłać do 19 grudnia, aby paczki zdążyły przed świętami. A ja sobie jeszcze wymyśliłam, że będę pakować ekologicznie, korzystając z wypełniacz z drugiego obiegu, t-shirtowych sznurków zamiast taśmy klejącej i etykiet, które ręcznie wycinałam z papieru i smarowałam ekologicznym klejem… Prace trwały codziennie od 4-5 rano do 1 w nocy bez żadnych przerw. Koszmar.

To mnie straszliwie wypaliło. I już wtedy zarzekałam się, że pierwszy nakład „Nie śmieci” będzie jednocześnie ostatnim. Tymczasem ten nakład rozszedł się ot tak!

Wyciągnięte wnioski i naprawione błędy

Nawet nie zdążyłam się obejrzeć, jak wszystkie egzemplarze pierwszego nakładu zostały wyprzedane. Był 2020 rok, stwierdziłam: dobra, zamówię drugi nakład, ale tym razem zlecę magazynowanie i wysyłkę zlecę zewnętrznej firmie. I znalazłam taką firmę. Kolejne tysiąc egzemplarzy pojechało już bezpośrednio do magazynów mojego kontrahenta.

To było bardzo wygodne! Ale też bardzo drogie! Jeśli książka kosztowała 69 zł, to ta cena zawierała 13 zł za druk i ponad 20 zł – za magazynowanie i wysyłkę. Od tego, co zostawało, czyli ok. 35 zł, odprowadzałam jeszcze podatek dochodowy. Zupełnie mi się to nie kalkulowało, bo w promocję książki wkładałam więcej wysiłku, niż wyciągałam z niej zarobku.

W momencie, gdy drugi nakład „Nie śmieci” był już na wyczerpaniu, wiedziałam, że jeśli wydrukuję kolejny nakład, to będę musiała albo znowu wrócić do magazynowania w domu i samodzielnego pakowania i wysyłania (a na to nie było mojej wewnętrznej zgody!), albo znowu przekazać zarządzanie zewnętrznej firmie (na to nie miałam środków). Dlatego powiedziałam, że kolejnego, trzeciego nakładu, już nie planuję!

Co się zmieniło?

less waste

Trzecie wydanie „Nie śmieci”. Dlaczego się ukazało?

I faktycznie, po tym, jak rozszedł mi się drugi nakład, przez dłuższy czas nie podejmowałam tematu. Aż… W maju 2023 roku Empik rozpoczął program wzorowany na Amazon KDP, czyli Empik SelfPublishing. To wygląda w taki sposób, że jestem autorką i wydawczynią. Po założeniu konta i podpisaniu umowy z Empik SelfPublishing, mogę sprzedawać na empik.com książki elektroniczne i drukowane.

I teraz tak. Nie muszę tych książek drukować. Nie muszę mieć stanów magazynowych. Tym wszystkim zajmuje się Empik. Ja tylko wgrywam plik z książką. W momencie, gdy kupujący zamówi moją książkę w wersji papierowej, Empik rozpoczyna druk – tych właśnie zamówionych egzemplarzy!

To się nazywa drukiem na życzenie, czyli kupujący życzy sobie książkę, w związku z tym ją kupuje i dostaje informację, że wydruk nastąpi w ciągu pięciu dni roboczych. Każda książka powstaje na konkretne zamówienie.

Ja, jako autorka i wydawczyni, nie muszę się martwić drukiem, magazynowaniem, pakowaniem, wysyłką. Odpada też problem z nadpodażą druku, kiedy nakład jest większy niż zapotrzebowanie na daną książkę. Jest to też dużo bardziej ekologiczne, niż drukowanie całego nakładu, a potem przechowywanie go przez kilka lat.

Pojawienie się programu Empik SelfPublishing było kolejnym argumentem, dlaczego postanowiłam odkopać dinozaura i ponownie wypuścić go w świat. Uznałam też, że Empik.com jest też dobrym sposóbem na spełnienie mojej pierwszej przesłanki, czyli trafieniem z treścią książki do szerszego grona odbiorców.

ZAMÓW „NIE ŚMIECI” W WERSJI PAPIEROWEJ (KLIKNIJ)
„NIE ŚMIECI” W ELEKTRONICZNYCH FORMATACH PDF, epub i mobi (KLIKNIJ)

Dywersyfikacja: coś dla przedsiębiorców i nie tylko

To jeszcze nie koniec powodów!

Kolejnego argumentu niech posłuchają przedsiębiorcy, freelancerzy, osoby prowadzące swoje działalności gospodarcze. Tym argumentem jest dywersyfikacja!

Z dywersyfikacją spotkałam się bardzo blisko w 2020 roku. Bo sprawa wyglądała tak: pierwsze wydanie „Nie śmieci” ukazało się w grudniu 2019 roku. Miałam wtedy napoleońskie plany na działania zaraz po Nowym Roku.

Myślałam, że pojadę w trasę autorską, zorganizuję spotkania z czytelnikami, warsztaty, które przy okazji będą promocją książki. Odbyły się dwa spotkania: w Warszawie i Katowicach. A potem świat trafił szlag. Przyszła pandemia i lockdowny.

Zostały odwołane wszystkie warsztaty, prelekcje, wykłady dla firm, miast i instytucji, które miałam rozpisane na kilka miesiecy do przodu. Wszystkie współprace, które były podstawą mojego dochodu, zostały zawieszone.

Zostałam z perspektywą płacenia dużego ZUS-u w swojej firmie, wysokich rat kredytu za mieszkanie, wzrostu opłat za media oraz z zerową perspektywą na zarobek w najbliższych miesiącach.

I wtedy poznałam magiczne słowo: dywersyfikacja. Poznałam w praktyce, bo wtedy sprzedaż „tej książki”Nie śmieci” pozwoliła mi się utrzymać przez ten najgorszy czas lockdownów, dopóki nie przestawiliśmy się na tryby edukacji online.

I wtedy odkryłam, jakie to jest ważne budować sobie kilka różnych odnóżek dochodu. Jak ważne są dochody pasywne z odmiennych źródeł. Bo nigdy nie wiesz, co się będzie działo w tej jednej branży. Kiedy działasz w kilku obszarach, łatwiej jest o bezpieczeństwo finansowe.

Empik SelfPublishing nie jest idealnym modelem, oj, nie jest. Więcej o tym opowiadam w nagraniu. Natomiast na ten moment widzę w nim więcej plusów dodatnich, niż ujemnych. Kolejne swoje książki (m.in. „Zielsko” i „Remoncik”) również planuję wydać w tym modelu. Jeśli nie chcesz przegapić tych publikacji, podaj swój adres mailowy w formularzu poniżej.

Julia

Wykorzystuję swoją wiedzę i warsztat naturoterapeutki, sięgam po praktyki ludowe, tradycje słowiańskie, mądrość roślin – i opowiadam o tym, po jakie dary natury sięgać, by żyć zdrowo na ciele i duchu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *