5 błędów, które popełniasz, stosując olejki eteryczne

olejki eteryczne

Stosujesz olejki eteryczne i nie zauważasz poprawy swojego dobrostanu? Może stosujesz niewłaściwie? Chodź, opowiem Ci o 5 najpopularniejszych błędach.

Nazywam się Julia Wizowska, jestem naturoterapeutką i specjalizuję się w ziołolecznictwie i aromaterapii. Często opowiadam o stosowaniu olejków eterycznych, wydałam e-booki o zielsku w codziennych zabiegach. Zauważyłam, że wiele osób, stawiających pierwsze kroki w aromaterapii, popełnia te same błędy.

Co to za błędy i jak się ich ustrzec? O tym za chwilkę.

Wracając do błędów… Materiał możesz obejrzeć lub odsłuchać, klikając czerwony przycisk „Play” na grafice pod spodem. A jeśli wolisz przeczytać, zjedź trochę niżej — tam znajdziesz transkrypcję nagrania.

Błąd numer jeden. Mylisz olejki eteryczne z zapachowymi 

Z kolei olejki zapachowe czy olejki do kominków, które znajdziesz w drogeriach, supermarketach i w sklepach „Wszystko za 5 złotych” – to są syntetyczne substancje tworzone w laboratoriach. One nie mają nic wspólnego z roślinami i naturalnymi esencjami. Aromat — o jedyne, co mają do zaoferowania olejki zapachowe. Nie czaruj się, że ze strony takiego produktu otrzymasz jakieś wartości terapeutyczne. One nie wesprą Twojego samopoczucia. Gorzej: zanieczyszczą powietrze, którym oddychasz.

Po czym poznasz, że masz do czynienia z olejkiem zapachowym?

One mają zwykle nietypowy, niewystępujący naturalnie w środowisku olejków eterycznych, aromat. To np.: „białe kwiaty”, „zimowa wiśnia”, „gorzka czekolada” itd. Natomiast zamachy tożsame z naturalnymi (np. pomarańczowy, lawendowy, sandałowy) są bardzo mocno „podkręcone” laboratoryjnie.

Błąd nr 2. Kupujesz olejki tanie, kiepskiej jakości

Czasem przychodzi ktoś do mnie i mówi: „Jula, olejki eteryczne nie działają, nie mają żadnej wartości. Kupiłam, stosowałam i nic z tego nie wyszło, żadnej różnicy nie odczułam”. Pytam wtedy: „A skąd ten olejek masz?”.

Osoba bardziej świadoma, rozróżniająca olejki eteryczne od zapachowych, kupuje ten pierwszy, ale płaci za niego jakoś zaskakująco mało… Co tu się mogło zadziać? A no na przykład naturalny olejek eteryczny mógł zostać rozcieńczony. (Chodź na kurs z podstaw aromaterapii i naucz się rozpoznawać fałszywki).

Prawdziwe esencje z roślin są dość kosztowne. Cała zabawa z pozyskaniem olejków jest czasochłonna, pracochłonna, wymagająca użycia dużej ilości drogiego surowca. Dlatego niekiedy (aby produkt uczynić bardziej dostępnym) producenci rozcieńczają olejek eteryczny jakimś innym olejem nośnym. I o ile to jest zaznaczone na opakowaniu, to wszystko jest w porządku. Gorzej, jeśli nie informuje użytkownika, że oferuje mu produkt w dużo niższym stężeniu niż oryginał. Przecież przez to działanie olejku może być słabsze. Inne pytanie: CZYM producent tę esencję rozcieńczył?

Gdy następnym razem zajrzysz do drogerii, podejdź do regału z olejkami i sprawdź, ile kosztują. Jeśli zobaczysz napis na opakowaniach „Olejek eteryczny” i cenę w okolicach 10 zł — uciekaj, to bardzo mało jak na prawdziwy olejek. A jeżeli obok będą stały inne olejki w podobnej cenie — uciekaj tym bardziej. Każda naturalna esencja kosztuje inaczej, zunifikować cenę można jedynie w laboratorium…

Błąd numer trzy. Dajesz za dużo olejku… bo uważasz, że im więcej, tym lepsze efekty

Olejku eterycznego używamy bardzo malutko. Czasem naprawdę wystarczy jedna kropla. Esencje roślin są bardzo stężone, a przez to mocne.

To, że po dodaniu do dyfuzora jednej kropli czasem nie czujemy zapachu, nie oznacza, że ten olejek eteryczny nie działa. Oddziałują na nas substancje zawarte w tym olejku. I to one w dużej mierze odpowiadają za właściwości terapeutyczne.

Jesteśmy tak bardzo przyzwyczajeni do intensywnych zapachów perfum, dezodorantów, środków czystości, które nas na co dzień otaczają, że nasz węch przestaje być tak mocno wyczulony na delikatne naturalne zapaszki. Kiedy weźmiemy do ręki lawendowy olejek zapachowy, to poczujemy, że jest on intensywniejszy niż olejek pozyskany z prawdziwej lawendy.

Dlaczego? No właśnie dlatego, żebyśmy czuli ten zapach. Bo oprócz zapachu ten olejek niczego innego nie oferuje.

Zacznij eliminować ze swojego otoczenia mocne syntetyczne aromaty, a zobaczysz, jak poprawi się Twój zmysł węchu. Zaczniesz wyczuwać subtelne aromaty i delikatne nutki zapachowe.

Błąd numer 4. Olejki eteryczne należy pić, aby zadziałały

Z tym przekonaniem bardzo często się spotykam. Mam teorię, że za rozpowszechnieniem mody na spożywanie olejków eterycznych stoi pewien olejkowy MLM (multi level marketing, bądź po prostu: piramida), który uznał swoje produkty za „jakość spożywczą” i zaczął jeszcze sobie przyznawać w tym zakresie certyfikat.

Otóż generalnie klasyczne szkoły aromaterapii absolutnie zabraniają doustnego przyjmowania olejków eterycznych. Negatywnie na temat tej praktyki wypowiada się także Polskie Towarzystwo Aromaterapeutyczne, podkreślając, że spożywanie olejków nie jest formą aromaterapii i jest groźne w skutkach, gdyż można się zatruć…

Pamiętaj, że olejki eteryczne są bardzo mocnymi esencjami z roślin. Co te rośliny w sobie zawierają, zależy od rocznika, miejsca, w którym te rośliny wyrosły, od nasłonecznienia, od opadów. Jest wiele różnych zmiennych, w związku z tym ciężko jest określić dokładne dawkowanie doustne. Co więcej, dawkowanie w takich przypadkach oblicza się na podstawie masy ciała. Inna jest zatem wrażliwość małego dziecka albo osoby bardzo filigranowej, a inne dawki może przyjąć osoba, która jest troszkę większa.

Tym bardziej że picie olejków wcale nie jest konieczne, do tego, aby zadziałały zawarte w nich substancje. Powiem więcej, w niektórych przypadkach dużo lepsze efekty osiągniemy, nanosząc olejki powierzchniowo na ciało albo stosując inhalacje. (Używaj olejków bezpiecznie! Zapisz się na kurs podstaw aromaterapii).

Błąd numer 5. Nanosisz olejki bezpośrednio na ciało

Zapamiętaj: olejki eteryczne są bardzo mocnymi esencjami i przed naniesieniem na ciało lub dodaniem do kąpieli powinny być rozcieńczone w oleju bazowym!

I tu dam przykład. Bardzo często na swoje przydługie włosy stosuję olejek rozmarynowy w dwóch postaciach. Olejowy wyciąg z liści rozmarynu nanoszę bezpośrednio na włosy, na skórę głowy, ale też używam do demakijażu skóry, bo jest dość łagodny. Co innego olejek eteryczny! Naniesiony bezpośrednio na włosy czy skórę przyprawi o oparzenia. Dlatego przed użyciem rozcieńczam go w oleju z pestek winogron.

Podobnie jest z olejkami dodawanymi do kąpieli: nigdy nie lej bezpośrednio do wody! Dlaczego? Bo efekt osiągniesz dokładnie taki, jak po naniesieniu na skórę gdybyśmy: nabawisz się oparzeń i podrażnień. Przecież olejek się nie rozpuszcza w wodzie, tylko unosi się na powierzchni: wystarczy, że się podniesiesz, a „złapiesz” kroplę swoją skórą.

W przypadku kąpieli polecam jeszcze jeden sposób: rozprowadź olejek eteryczny w bezzapachowym żelu pod prysznic (np. AA dla skóry alergicznej i atopowej), po czym wlej mieszankę do wanny. Weźmiesz przyjemną aromatyczną kąpiel z bąbelkami 😉

Julia

Wykorzystuję swoją wiedzę i warsztat naturoterapeutki, sięgam po praktyki ludowe, tradycje słowiańskie, mądrość roślin – i opowiadam o tym, po jakie dary natury sięgać, by żyć zdrowo na ciele i duchu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *