Po raz pierwszy majtki menstruacyjne kupiłam w 2020 roku. Oferta była wtedy jeszcze bardzo ograniczona, a ja – mocno niepewna tego nowego wynalazku. Co sądzę o menstrumajtkach po kilku latach testowania?
„O fu, to jest obrzydliwe!”
„Po co się babrać w tej krwi?”
„Nie po to ludzkość poszła naprzód i wymyśliła środki jednorazowe, żeby teraz cofać się w rozwoju”
Nie wiem, czy wiesz: od 2015 roku prowadziłam Na nowo śmieci – blog o bardziej przyjaznym dla środowiska stylu życia. Pokazywałam na nim, jak dawać drugie życie niepotrzebnym rzeczom i w jaki sposób ograniczać na co dzień odpady. Stosowanie alternatyw zero waste było (i jest!) moją codziennością. Dlatego całkowicie naturalnie podeszłam do pojawiających się wtedy ekologicznych zamienników dla jednorazówek: nie tylko dzbanków na wodę w miejsce wody butelkowanej, ale także wielorazowych środków higieny menstruacyjnej.
Najpierw były wielorazowe podpaski. Na fali entuzjazmu ogłosiłam nawet warsztaty ich szycia w pracowni, którą wtedy współprowadziłam. Niestety, po tym jak zaczęłam dostawać wiadomości pokroju tych zacytowanych powyżej, spotkanie odwołałam – uznałam, że wtedy (a był rok 2017) rodzima społeczność nie była jeszcze gotowa na rewolucję menstruacyjną 😉
Później weszły kubeczki – z zaskoczeniem i podziwem obserwowałam, jak trafiają one na półki popularnych drogerii. O ekologicznych alternatywach dla jednorazowych podpasek i tamponów robiło się coraz głośniej. Temat trafił do mainstreamu i zaczął się zadomawiać w świadomości społecznej. Dziś na komentarze o „obrzydliwości zbierania własnego okresu” napotykam się coraz rzadziej.
No, i wreszcie – menstrumajtki! Nadeszła ich era i wywróciła mój świat do góry nogami!
***
***
Matki menstruacyjne: dlaczego na początku byłam niepewna
Wobec menstrumajtek miałam na początku jedną wątpliwość i jedno zgrzytanie zębów 😉
Po pierwsze, jest to dosyć drogi gadżet. Jedne gatki kosztują od 80 do nawet 200 zł. Na cały czas trwania miesiączki potrzeba zestawu 8-10 sztuk. I tu się robi już poważna kwota, na którą zgrzytałam zębami.
Bo co, jeśli majtki mi się nie sprawdzą? Jeśli nie trafię z rozmiarem? Zwłaszcza, że gatki powinny dobrze przylegać do ciała, a w okolicach miesiączki rozmiar ciała odrobinę mi się zmienia. I najważniejsza wątpliwość: czy na pewno nie przeciekają?
Nie chciałam wydać ponad tysiąca złotych na ubrania, których nie mogłabym ani używać, ani odsprzedać dalej. Co więc zrobiłam?
Jeśli chodzi o mnie to próbowałam podpasek wielorazowych i to był koszmarny niewypał. I to nie dlatego, że przepuszczały, wręcz przeciwnie. Ale były ruchome. Nie trzymały się dobrze, ciągle coś poprawiałam. Plus ta ich grubość. Nie czułam komfortu. Teraz jestem na kubeczku. Na noc sprawdza się genialnie. Ale w dzień tak średnio. Nie ukrywam, że mam silne miesiączki, tygodniowe, do tego sam kubeczek nie wystarcza, bo mi przecieka. Więc nadal mam w domu podpaski, czy wkładki. (…) Też się przymierzam do bielizny menstruacyjnej. Głównie bym ją łączyła z kubeczkiem, bo obawiam się, że sama nie da rady. Jedyny minus dla mnie to, że nie ma możliwości przymierzenia, a głównie ten produkt jest dostępny w internecie. Z doświadczenia wiem, że rozmiar rozmiarowi nierówny
Ewelina – w odpowiedzi na liścik o higienie wielorazowej.
Mój początek przygody z menstrumajtkami
Był rok 2020. W sieci artykułów o menstrugatkach było tyle, co kot napłakał. Wybór ofert ograniczony – o dostępnych w sprzedaży gatkach było niewiele wiadomo oprócz tego, że kosztowały krocie.
Wyszukałam więc najtańszy zestaw (jestem dziś bardziej niż pewna, że ta firma – mimo że zarejestrowana w Polsce, to ściąga majtki z Aliexpress) i zgadzając się na ewentualne konsekwencje tej tanizny, kupiłam go na próbę.
Byłam pewna, że te majtki rozwalą się po kilku praniach, a mam je do dziś 😉
I wiesz co? To była miłość od pierwszego włożenia 😉
Podpasek wielorazowych używała moja prababcia, może nawet nie tyle podpasek, ale bardziej nawet majtek. Pokazała mojej mamie. Te majtki miały wszyte kieszonki na materiałowe wkładki. Z takich gatek nauczyła kobiety korzystać hrabina, do której musiały chodzić pracować. (…) moja mama mi i o tym opowiadała jak ja zaczęłam miesiączkować, no i podpaski wtedy już były dostępne. Mój przywilej i luksus. Ona sama nie zawsze miała do nich dostęp. Tłumaczyła, że używanie tych wielorazowych to było blee, niehigieniczne
JOLA – W OPOWIEDZI NA MÓJ NEWSLETTER O WIELORAZOWEJ HIGIENIE.
Menstrumajtki: moja opinia dziś
Nie wiem, jak mogłam do tej pory funkcjonować bez majtek menstruacyjnych! Serio. To zupełnie nowa jakość przeżywania miesiączki.
- Są niezwykle wygodne! Nic nie uwiera, nie ciśnie, nie wżyna się w skórę, nie przykleja się do tyłka, sznurek nie majta się między nogami – jak w przypadku tamponów, nie wystaje „dzyndzel”, który cały czas wyczuwasz – jak przy kubeczkach menstruacyjnych.
- Wygodna wymiana. Gdy jestem na wyjeździe, to wystarczy wejść do łazienki i zmienić gatki (te zużyte włożyć do woreczka strunowego albo reklamówki). Nie potrzeba bieżącej wody ani czystych warunków, jak w przypadku kubeczka.
- Nie przeciekają! O to obawiałam się najbardziej. Niepotrzebnie 🙂 Wystarczy mieć w swoim zestawie grubsze gatki (większa ilość kropelek) na bardziej „obfite” dni.
- Nadają się na dzień i na noc. W przeciwieństwie do podpasek, nie przekręcają się w nocy. A w dzień nie przeszkadzają w uprawianiu sportu (oprócz pływania, oczywiście). Naprawdę dobrze siedzą na tyłku.
- Nie ma uczucia pieluchy. Oprócz tych grubszych gatek na pierwsze dni miesiączki, wszystkie pozostałe są dość cienkie (a niektóre wręcz koronkowe i bardzo atrakcyjne wizualnie 😉
- Duży wybór rozmiarów, kolorów i wzorów. Moja prywatna „kolekcja” majtek menstruacyjnych pochodzi już z 4 firm. Niektóre są lepsze, inne trochę gorsze, ale generalnie trzymają poziom, jeśli chodzi o funkcjonalność.
Dwa zastrzeżenia do menstrugatek:
- Cena. Mimo większej konkurencji nadal dość wysoka. Zakup zestawu na jedną miesiączkę – to cała inwestycja!
- Rozmiar. O ile w przypadku kubeczka menstruacyjnego i wielorazowych podpasek nie ma znaczenia chudniesz aktualnie czy tyjesz, to przy gatkach każde wahanie wagi jest odczuwalne. W ostatnim roku przytyłam parę kilo i nie jestem w stanie zmieścić się w jedną parę najmniej rozciągliwych majtek. Trzeba brać to pod uwagę podczas zakupu.
Nie wiesz, na jakie wielo-artykuły się zdecydować?
Byłam zero waste, zanim to się zrobiło bardzo modne i przez ten czas przetestowałam mnóstwo środków higieny menstruacyjnej: wielorazowe podpaski, kubeczek, majtki. Zapisz się na Liścik, żeby otrzymać moje subiektywne zestawienie wad i zalet każdego z tych rozwiązań. To ułatwi Ci podjęcie właściwych decyzji zakupowych i oszczędzi wydawania pieniędzy na „niewypały”.
A tutaj trochę uwag od czytelniczki
Testowałam podpaski, tampony, kubeczek i majtki. Podpaski i tampony odeszły w niepamięć, kiedy pojawił się kubeczek. A przynajmniej takie było założenie. Okazało się, że nie czuję się z nim komfortowo i wiem, że trzeba szukać, dopasowywać, sprawdzać, ale jakoś nie miałam na to ani chęci ani funduszy i zapału, żeby kupować i testować inne rozmiary czy firmy. Uciskał mnie i cały czas czułam, że jest we mnie. Zaryzykowałam z bielizną menstruacyjną i tutaj mój komfort jest olbrzymi. Nie czuję wilgoci, dobrze się w nich czuję. Mam pewność, że nic nie wypłynie, ale… Znowu jest ale… Po ponad roku używania i pielęgnacji zgodnej z wymogami producenta zapach tej bielizny nie jest najprzyjemniejszy. Nie wiem, czy to kwestia tej konkretnej firmy czy wszystkie tak mają? Noszę się z zamiarem zakupu majtek z innej firmy, bo jednak one sprawdzają się u mnie zdecydowanie lepiej niż podpaski czy kubeczek, więc chcę potestować. Tylko myślę też o tym, co dalej? Jeżeli mam co roku kupować takie majtki, które nie są najtańsze i które jednak co roku hipotetycznie będę wyrzucała to czy nadal jest to tak „super eko” jak myślałam o tym na początku? Ach, no i jest jeszcze jedna kwestia w przypadku majtek. Problem, kiedy dostaję okres poza domem. Wiadomo, muszę pamiętać o okresie i je ze sobą zabrać (podpaskę zawsze miałam przy sobie – niezależnie od tego, czy spodziewałam się okresu czy nie, ale „majciochy” w damskiej torebce już jakoś mnie nie przekonują), a jak je już mam, to muszę się cała rozebrać, żeby je założyć. Niby nic, ale dostań okres na szlaku podczas wycieczki? No kiepsko. Przepranie ich w schronisku górskim, jeżeli planuję nocleg w górach, oczywiście jest możliwe, ale późniejsze suszenie ich przyczepionych do plecaka też nie wydaje się być najlepszym pomysłem 😉 Podsumowując ten przydługi wywód – wszystko ma swoje plusy i minusy i chyba nie ma co się katować, że nie jestem eko, bo dziś mam w plecaku jedną podpaskę „na wypadek” okresu i używam jej, kiedy nie mam możliwości założenia majtek. Warto szukać rozwiązań dla siebie i łączyć je w zależności od potrzeb
gosia – w odpowiedzi na mój liścik o higienie menstruacyjnej.
Bardzo dziękuję wszystkim dziewczynom, które opowiedziały o swoich doświadczeniach z wielorazowymi artykułami higieny menstruacyjnej! Nie wszystkie historie zamieściłam w artykule – reszta pojawi się w najbliższym Liściku (zapisz się na newsletter poprzez okienko powyżej, aby otrzymać tę wiadomość specjalną!).
Masz dodatkowe pytania o majtki menstruacyjne, kubeczek albo podpaski? Zadaj mi je w komentarzu pod tym artykułem!