Czy kobiecość oznacza słabość?

kobiecy krąg

Jest to rozmowa dwóch Julii: Marcinowskiej (Ja.Kobieta.Wiedźma) i Wizowskiej (Z duchem natury, czyli mnie). Nasze krótkie refleksje, osobiste przykłady i przemyślenia, w których być może się przejrzysz — czy kobiecość oznacza słabość?

„Czy kobiecość oznacza słabość?” – jest to pytanie tendencyjne, ale skupiłyśmy się na nim nie bez przyczyny. Przyszło od jednej z Kobiet, czytelniczek, która poprosiła o napisanie artykułu o kobiecych kręgach i o postrzeganiu kobiecości, bo w jej przekonaniu bardzo łączy się ze słabością, więc chciała to skonfrontować.

Naszą rozmowę możesz obejrzeć (odsłuchać), klikając czerwony przycisk „play” na grafice poniżej, lub przeczytać poniżej transkrypcję nagrania.

Zarezonował z Tobą temat kobiecości? Poruszył coś w Tobie? Zapraszamy zatem na nasz Słowiański Krąg Kobiet. Tematem najbliższego warsztatu 10 lutego będzie ucieleśnianie swojej mocy. Zapoznaj się ze szczegółami.

JW: Zarezonowało to ze mną, ponieważ również miałam „temat” ze swoim ciałem i kobiecością. Bardzo mocno kojarzyłam ją ze słabością.

Poczynając już od dzieciństwa. Wolałam przyjaźnić się z chłopakami, budować razem szałasy, korzystać z wolności, którą dawał chłopięcy świat. Chłopaków nikt nie pytał kiedy wracają, gdzie idą, z kim i czy dadzą numer telefonu do rodziców, żeby zadzwonić i skontrolować.

Bycie dziewczynką kojarzyło mi się z ograniczeniami. Wbrew swojej woli byłam ubierana w sukienki, co później odbiło się w drugą stronę: zakładałam jeansy i rozciągnięte swetry. To był wyraz mojego buntu przeciwko kobiecości, narzuconym regułom, zasadom i wtłaczaniu w schemat.

Kobiecość vs. wolność

JM: Zatrzymajmy się w tym miejscu, bo mówisz bardzo fajną rzecz.

Powiedziałaś, że kobiecość, kojarzyła Ci się ze słabością. Z kolei słabość łączyła się z jednej strony z pewnym ograniczeniem, brakiem wolności, a z drugiej: ze wpychaniem w jakieś schematy. Czym jeszcze może być ta słabość dla kobiety?

JW: Przyjrzałam się tematowi z punktu widzenia literaturoznawczego. W Roczniku Literackim znalazłam esej, w którym na podstawie XVIII-wiecznej poezji badany był świat przedstawiony. Istniała w nim dualność. Męski świat był decyzyjny, zdecydowany, odważny, wychodzący na zewnątrz, intelektualny. Przeciwieństwem był świat kobiet: słaby, lekko głupiutki, trzpiotkowaty, osadzony w przestrzeni domu, garów i zmieniania pieluch, albo zabawiania towarzystwa. Musisz grać na pianinie, pisać poezję, tańczyć, śpiewać, być idealnym „dodatkiem do…”.

Wiesz, mówię o literackim obrazie świata w XVIII wieku, ale czy nie znamy tego z własnych historii?

Czy nie znamy tej dziewczynki z ładniutką kokardeczką — jak z obrazka! Ma ładnie wyglądać, słyszy: „nie siadaj, aby Ci się sukienka nie pogniotła, bo jak będziesz wyglądać!?”.

Jak odbiera świat

JM: To interesujące, co mówisz. Przemawia to do mnie. Gdy Cię teraz słucham, czuję rodzaj złości, niewygody, chęci buntu, tupnięcia nóżką.

JW: Opowiem Ci, jak równie postrzega mnie świat, w zależności od tego, czy jestem bardziej „męska” czy „kobieca”. Pracowałam jako reporterka, na pewnym etapie kariery jako reporterka wojenna, bywałam na obszarach objętych konfliktami i obracałam się głównie w męskim towarzystwie. Ubierałam się w jeansy lub bojówki, zakładałam buty wyglądające jak glany, bezkształtny sweter, męską koszulę lub kurtkę z wieloma kieszeniami dla wygody. I w tym męskim towarzystwie byłam traktowana na równi. Nie czułam się inna, bo jestem kobietą.

Co innego jest teraz. Gdy w tych swoich kwiecistych sukienkach, z paciorkami, bransoletkami, rozwianym włosem, zajmująca się ziółkami… trafiam na spotkanie w przeważająco męskim gronie i pojawia się temat geopolityczny, to często nie jestem postrzegana jako równy rozmówca. Zdarzają się sytuacje, w których ktoś inny próbuje wyjaśniać mi świat, w którym przecież byłam. I co najważniejsze: byłam JAKO JEDYNA z tego towarzystwa.

Kobiecość i męskość: dwa różne światy

JM: Wiesz, co mi się otwiera, kiedy to wszystko mówisz — jaki jest powód doświadczania tej nierówności? I tego naszego wewnętrznego poczucia, że nawet w rozmowach nie czujemy równości?

To jest moja hipoteza. Moim zdaniem ​​dzieje się tak, gdy założymy, że bazą jest męski sposób postrzegania świata i że my, kobiety, musimy do tego poziomu doskoczyć. Nie widzimy, że męskość jest swoją własną zamkniętą całością, a kobiecość — swoją. To po prostu dwa różne światy, które mogą się spotkać obok siebie. A gdyby spotkały się obok siebie na poziomie ciekawości doświadczania, to w tym momencie ani męskość nie jest słaba, ani kobiecość, ani męskość nie jest silna, ani kobiecość.

Bo kobiecość jest jednocześnie słaba i silna oraz męskość jest jednocześnie słaba i silna. Jeśli spojrzymy na to z perspektywy norm męskich, to w tym momencie kobiety faktycznie zakładają spodnie, glany, idą na wojnę, wchodzą w ten świat, grając pod tamte zasady.

I tu jest pies pogrzebany. Bo jeśli porównujemy się do męskiej normy, to tak, kobiecość jest słaba. Ale jeśli pozwolimy sobie wyjść z tego paradygmatu, to odczujemy ulgę, że nie musimy do niczego doskakiwać, być „jakieś”. Kobiecość jest po prostu czymś zupełnie innym.

To pytanie do nas, kobiet: którą normę wybieram? W co chcę zagrać? Czy chcę się bawić w tym męskim świecie, do którego muszę doskoczyć?

Polecam Ci również naszą wcześnieją rozmowę o tym, kim jest współczesna wiedźma.

Nie musisz być orłem, gdy jesteś lwem

JM: Zupełnie nieoczekiwanie nasza rozmowa idzie w pięknym kierunku zaakceptowania siebie takim, jakim się jest.

Akceptuję siebie i swoją kobiecość, ale także męskość, którą w sobie mam, i korzyści, jakie z tego dla mnie płyną. Wtedy wychodzimy z paradygmatu zasługiwania, dopasowywania się do schematów i norm.

JW: To przypomina mi bajkę, której bohaterami są orzeł i lew. Chodziło o to, że lew próbował dogonić wzór orła, a orzeł zagrać lwa. I to nie wychodziło, bo każde z nich było mocne w swoim obszarze, a zamiana miejscami odbierała im te mocne strony. Przecież takie dostosowywanie się do wzorca lwa, gdy jesteś orłem, nie ma żadnego sensu.

Pomyślałam właśnie o kobiecych kręgach: gdy spotykamy się w swoim gronie, zaczynamy się przedstawiać i dzielić tym, co właśnie przeżywamy, odnajdujemy wspólnotę. Czujemy ze sobą nić porozumienia, bo każda z nas ma lub miała podobne doświadczenia. Takie spotkania są karmiące, bo pokazują nam, że nie musimy sięgać po nieosiągalny wzór. Nie musimy być orłem, będąc lwem. Możemy po prostu spotkać się w tej kobiecości i celebrować nasze historie.

Słabość nie kojarzy się nam dobrze

JW: Myślałam także o paradygmacie językoznawczym. Spójrz na słabość jak na konstrukt znaczeniowy. W jaki sposób postrzegamy w społeczeństwie słabość? Bardzo negatywnie. Słabość kojarzy się z kimś, kto jest niezdolny do czegoś, nieaktywny, bierny, pasywny, nie ma siły woli, bo uległ słabości. Nie lubimy tego.

Za słabym dzieckiem nie bawiono się na podwórku w gry zespołowe, bo było do tego kiepskim kompanem. Albo na WF — najsłabszego wybierano do drużyny na samym końcu. I wtedy się w głowie dziecka kodowało, że mniejsze predyspozycje fizyczne są czymś złym, bo wykluczają z grupy rówieśniczej. I to w okresie, gdy poczucie przynależności jest szalenie ważne.

A potem dalej idziemy przez życie z przekonaniem, że ktoś słabszy jest mniej wartościowy.

Tymczasem zobacz: przyznanie się do słabości wymaga OGROMNEJ ODWAGI! Powiedzenie na głos, że się z czymś sobie nie radzi, jest niesamowicie silną rzeczą. To odważniejsze niż udawanie silnego, gdy nie jesteś taki silny.

O wyjściu z dualności

JM: Myślę, że tu mowa o wyjściu z dualizmu, z paradygmatu słabe kontra silne i o całkowitym zaprzestaniu oceniania. Co oczywiście jest myśleniem życzeniowym, ponieważ siłą rzeczy żyjąc na planecie Ziemia, jesteśmy w dualizmie. Ale cóż, kiedy na przykład złapię się na tym, że oceniam kobiecość jako słabość, to dobrze jest się przy tym zatrzymać. Bo ta słabość może być siłą, a siła może okazać się słabością. Jesteśmy jednocześnie słabi i silni. Mamy wszystkie te cechy: jako mężczyźni i jako kobiety.

Słowiański Krąg Kobiet – NOWY POCZĄTEK | Wyjdź naprzeciw marzeniom – 14.04.2024 – Warszawa

Zapraszamy Cię do III edycji Słowiańskiego Kręgu Kobiet. Tym razem hasłem przewodnim jest NOWY POCZĄTEK | WYJDŹ NAPRZECIW MARZENIOM ! Zgodnie z naturalnym cyklem, po zimowej hibernacji zaczniemy wychodzić naprzeciw życiu i naszym planom na ten rok!   Inwestycja: 750…

JW: Drogie Kobiety, bardzo serdecznie zapraszamy Was na nasze wydarzenie, które będzie skupione głównie na ciele: na odczuwaniu ciała, na intuicji z niego płynącej. Każda z nas ma swój własny język tego ciała, który komunikuje granice (masz poczucie, że bierzesz na siebie za dużo, bo zgadzasz się na to, czego tak naprawdę nie chcesz, a po fakcie się złościsz? Na Słowiańskim Kręgu Kobiet 10 lutego poczujesz, jak Twoje ciało komunikuje swoje „tak” i „nie”).

Zapalimy ogień, w końcu będziemy parę dni po IMBOLCu, prastarym święcie światła. Zrobimy świece, które zabierzecie do domu jako iskierkę swojej rozpalonej mocy. Wykonamy ziołowe kadzidła mocy.

Są to całodzienne warsztaty od przedpołudnia do wieczora, podczas których poruszymy wiele nienamacalnych aspektów, ale zajmiemy się także sprawami praktycznymi. Jest to słowiański krąg kobiet, więc oscyluje wokół naszej kultury ludowej. Zapraszamy!

Jak Ty postrzegasz kobiecość?

Jeśli po obejrzeniu/odsłuchaniu/odczytaniu naszej rozmowy zechcesz podzielić się z nami swoim wrażeniem, opinią lub widzeniem omawianego tematu — do czego bardzo zachęcam — skorzystaj z sekcji komentarzy. Zaglądam do niej regularnie, żywo uczestnicząc w dyskusji ze swoimi czytelnikami.

Jeśli uznasz naszą rozmowę za wartościową, podziel się linkiem do niej z kobietami, które znasz!

A jeżeli zechcesz postawić nam napar — w podziękowaniu za tę rozmowę i na zachętę do przyszłych nagrań, możesz zrobić to tutaj.

Julia

Wykorzystuję swoją wiedzę i warsztat naturoterapeutki, sięgam po praktyki ludowe, tradycje słowiańskie, mądrość roślin – i opowiadam o tym, po jakie dary natury sięgać, by żyć zdrowo na ciele i duchu.

2 komentarze

  1. Bardzo, bardzo jestem wdzięczna spełnienie mojej prośby i za poruszenie tego tematu. To naprawdę wartościowy materiał. Myślę ze będę wiele razy do niego wracać. Dziękuję

    1. Hej, Reni, to ja (my, mówię to w imieniu też drugiej Julii) dziękuję Ci za posunięcie tego tematu. Cieszę się, że Ci się spodobał

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *