Artykuł o książkach, które przeczytałam w styczniu stworzyłam w afiliacji. To znaczy, że do każdej polecanej książki utworzyłam link ze sklepami, w których ta pozycja jest dostępna. Jeśli jakaś książka Cię zainteresuje i postanowisz ją kupić, otrzymam z tego sklepu kilka % od Twojego zakupu. Taka współpraca pozwala mi częściowo wynagrodzić moją pracę związaną z przygotowaniem artykułu 🙂
Nie mam pojęcia ile dokładnie książek przeczytałam w styczniu, w zeszłym roku, stuleciu – nie mam potrzeby liczyć. Wiem jednak, że były wśród nich takie, które po kilkunastu stronach odłożyłam, bo szkoda mi czasu na kiepską lekturę. Oraz takie, które zachwyciły i wniosły tę czy inną wartość do mojego życia. Książki z tej drugiej grupy chcę Ci polecić.
1. „Najbogatszy człowiek w Babilonie„
Właśnie o takich książkach jak ta mówi się, że są wiecznie żywe. Mimo że ma prawie sto lat, zachwyca wciąż aktualną treścią. O czym zatem jest? O budowaniu swojego zabezpieczenia finansowego – krok po kroku: od wychodzenia z długów, poprzez oszczędzanie aż po inwestowanie tego, co się zaoszczędziło. Napisana niesamowicie przystępnie. Ba! Ciekawie i wciągająco, bo podana została czytelnikom w formie prostych, ale pouczających historyjek, których akcja toczy się w starożytnym Babilonie. Sięgnęłam po tę książkę – zachęcona polecajką na Instagramie – w momencie, gdy poczułam, że dotarłam ze swoimi finansami do muru i niczym zielony ludzik z gadu-gadu (pamiętasz jeszcze?) walę w niego głową. Polecam tę książkę – w mojej głowie wszak uporządkowała wszystkie szufladki i pozwoliła ruszyć z miejsca!
Wiedza przydatna zwłaszcza w czasach kryzysu!
2. Fosforescencja
Pełny tytuł książki brzmi: „Fosforescencja. O rzeczach, które podtrzymują nas na duchu w mrocznych chwilach życia”. I rzeczywiście, dawno nie miałam w rękach tak ciepłej, otulającej niczym kołderka i opatrującej rany książki, jak ta. Ileż to razy, czytając ją, krzyczałam na głos: „O cholera, tak!”, bo absolutnie przemawiała do mnie trafność życiowych obserwacji autorki. Julia Baird, zresztą, niosła tę książką pocieszenie nie tylko czytelnikom, ale także sobie – tej, która doświadczyła najmroczniejszych chwil w swoim życiu.
Sięgaj po nią w chwilach, gdy gaśnie nadzieja.
Szukasz czegoś do poczytania? Sprawdź moje ebooki.
3. Matrymonium
Nie powiesz mi, że anonsy matrymonialne rodem z dawnej prasy drukowej, nie są rozkosznie zabawne… Autorka „Matrymonium. O małżeństwie nieromantycznym” od tych właśnie ogłoszeń zaczyna. I z każdą stroną robi się coraz ciekawiej, bo pod tymi anonsami kryje się skomplikowana sytuacja XIX-wiecznych młodych kobiet i mężczyzn – gdy małżeństwa aranżowane stają się już passe, a samodzielny wybór partnera nadal nie do końca jest aprobowany. Kryje się presja społeczna. Kryją się ludzkie dramaty. Sięgnęłam po tę książkę jako odskocznię od tematów zielarskich, psychologicznych i finansowych i… przepadłam!
Bardzo polecam, zwłaszcza jeśli lubisz klimat „Lalki” Prusa i czasów industrialnych!
4. Cuda wianki
Jeśli nie znasz jeszcze przygód rodziny Koźlaczek – leć szybko nadrobić. Serio, bo warto! „Cuda wianki” to kontynuacja rodzinnej sagi, zapoczątkowanej w „Cud, miód, malina”. Jest kopa zwariowanych pomysłów, gros wtop po drodze i tuzin przypadkowych zdarzeń, które wcale nie są przypadkowe. A to wszystko polane sosem z magii. W końcu to Koźlaczki, czarownice od nikt-już-nie-pamięta-ilu pokoleń!
Lektura przy której masz ubaw po pachy.
To są książki, które przeczytałam w styczniu tego roku (choć niektóre zaczęłam wertować jeszcze w przerwie świąteczno-noworocznej). Kojarzysz którąś? Co o niej sądzisz? A może jakieś inne wywarły na Tobie wrażenie? Napisz mi o tym w komentarzu! Daj też znać, czy chcesz w przyszłości więcej takich artykułów!
A jeśli zechcesz podziękować mi za polecajkę, możesz postawić mi kawę.
Już myślałam że coś mnie znowu ominęło ( jak to że można sobie grać tym dinozaurem w wyszukiwarce jak nie ma internetu) ale zaraz skojarzyłam, że z tym ludzikiem i ścianą to chodzi o emotkę i odetchnęłam z ulgą 🙂 i tak wiem, że nie o ludzika chodziło w artykule 🙂 tym Babilonem mnie zaciekawiłaś, sprawdzę. Zwłaszcza że też mi temat ostatnio doskwiera.
Czekaj, coooo? GG dalej żyje? 😀 😀 To news dnia!